Legenda o Śpiących Rycerzach Św. Jadwigi
W 1849 r. Roman Zmorski w redagowanym przez niego, a wydawanym w Budziszynie „Stadle” opublikował opowieść „Kościół św. Jadwigi w Trzebnicy”. Weszła ona następnie do jego edycji podań i baśni ludowych (1852, 1902 r.). Zmorski potwierdzał stałe związki ludności polskiej z sanktuarium trzebnickim. Stwierdzał, że „ludność Śląska Górnego i Dolnego (koło Sycowa, Międzyborza, Milicza) tudzież powiatów wielkopolskich Śląskowi przyległych, w wielkiej czci chowa kościół trzebnicki i częstymi go pielgrzymkami nawiedza.”
Zmorski przytoczył piękną legendę krążącą wśród ludności polskiej, świadczącą – jak podkreślał o jej historycznej świadomości. Uważał, że wiąże się ona z pamięcią o bitwie z Tatarami pod Legnicą. Oto ta legenda:
„Za dawnych czasów przyszli raz byli pod Trzebnicę Turcy z ogromnym wojskiem, domagając się, żeby Polacy przeszli na ich wiarę, a kościół na turecki zamienili. Polacy, choć ich była tyko mała garstka, nie chcieli na to przystać, ale zaczęli się bić. Bili się tak doskonale, że chociaż zaledwie jeden chrześcijanin był na dziesięciu Turków, pobili ich przecież wszystkich; ale cóż, kiedy i z Polaków jeden dowódca żywy został, a i ten śmiertelnie raniony.
Święta Jadwiga uprosiła tedy u Matki Boskiej, że zranionemu dowódcy wróciła zdrowie, a wszystkim, co za wiarę świętą polegli, śmierć im na sen zamieniła. Leżą oni wszyscy, przez aniołów przeniesieni, wraz z bronią swoją, w ogromnej jaskini pod trzebnickim kościołem; rany ich się pogoiły, śpią twardo, ale żyją. Sam jeden dowódca nie śpi, w pośrodku lochu siedzi na kamieniu z ogromną brodą, na płaszczu oparty i odmawia różaniec. Dawniejszymi nieco czasy jaskinia ta nie była bardzo głęboko pod ziemią, a jedna dziewucha, biorąc piasek, natrafiła raz na wejście. Weszła – a obaczywszy owych rycerzy, zlękła się srodze, lecz dowódca przemówił do niej, żeby się nic nie bała, ostrzegł tylko, żeby wychodząc nie poruszyła dzwonu u wnijścia wiszącego.
Płocha dziewczyna umyślnie go poruszyła – i oto na dźwięk dzwonu wszyscy wojacy schwycili się ze snu i stanęli pod bronią... Rozgniewany wódz, że wojsku jego sen przed czasem przerwano, zamknął się z nim głębiej w ziemię – i odtąd nikt jaskini tej znaleźć nie może. Ale kiedy będzie wojna o wiarę, dowódca sam w dzwon uderzy, a śpiący rycerze wstaną, wyjdą na świat z bronią, będą walczyli i zwyciężali.”
Na kanwie tej legendy oparł swoją sztukę „Śpiące wojsko św. Jadwigi” – Józef Chociszewski. Autor pisze już o Henryku Pobożnym i Tatarach.
Opracowanie – Leontyna Gągało